Alleluja! Jezus żyje!
Ruchliwą ulicą wielkomiejską szedł spiesznie mężczyzna. Nagle coś go zatrzymało. Przystanął, bo jego wzrok padł na obraz ukrzyżowanego Chrystusa, umieszczony w oknie magazynu z dewocjonaliami. Ten widok tak przykuł jego uwagę, że dopiero po chwili spostrzegł stojącą obok dziewczynkę. - Czy mogłabyś mi powiedzieć, co właściwie ten obraz przedstawia? - To pan nie wie? – mówi zdumione dziecko. To pan naprawdę nie wie? To jest Jezus, a to Jego matka – Maryja, stoi i płacze. A ci wokoło to żołnierze - oni go zabili. Mężczyzna odchodzi. Nie uszedł daleko, gdy nagle słyszy za sobą tupot nóg. Dopędza go zadyszana dziewczynka. - Proszę pana, nie powiedziałam jeszcze panu najważniejszego. On potem zmartwychwstał! Ktoś powie: zmyślona budująca opowiastka, kiepski, naiwny kaznodziejski przykład. Rzecz nie w tym, czy to naprawdę się wydarzyło, co w zachodniej zsekularyzowanej Europie jest w pełni realne. Istotne w tej historyjce są
Najważniejsze…
Wlekli Go po sądach, bili po twarzy, wyszydzali, biczowali, odarli ze czci, umęczyli, przebili bok i serce, zamordowali. Przyjaciele zdjęli bezwładne ciało z krzyża i złożyli w grobie. Przywalono kamień. Wrogowie – nieufni do końca – jeszcze przyłożyli pieczęcie i postawili straż, by snadź cwanym zwolennikom Ukrzyżowanego nie zaświtała w głowie przebiegła idea wykradzenia ciała z grobu i rozpowiadania, że On zmartwychwstał. A jednak stało się tak, jak zapowiedział - powstał z martwych. Kobiety, które przyszły do grobu, by namaścić Jego ciało, zastają pusty grób. Biegną z tą sensacją do Jego uczniów. Piotr i Jan po przybyciu do grobu stwierdzają to samo. Potem następują arcydziwne spotkania z Nim - ukazuje się nagle tu i tam: najpierw Marii Magdalenie, potem Dwunastu w wieczerniku, dwom w drodze do Emaus i kilkakrotnie wielu nad brzegiem jeziora.
On naprawdę zmartwychwstał! Bóg Ojciec wskrzesił go, wynosząc Jego człowieczeństwo do swej wiecznej glorii. I właśnie to jest najważniejsze, to stanowi rdzeń i istotę chrześcijaństwa, które od początku uznało zmartwychwstanie Jezusa za wszechogarniające centrum apostolskiego przepowiadania. Od Zmartwychwstania zależy sens lub bezsens wiary w Chrystusa. Zwięźle ujął to św. Paweł: „A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara (…) i aż dotąd pozostajecie w swoich grzechach” (1 Kor 15, 14-17). Bez Zmartwychwstania byłoby bezsensowne przepowiadanie Kościoła; nauczanie o słowach (Ewangelii) i czynach Jezusa byłoby próżne, pozbawione treści. Bez zmartwychwstania również wydarzenie Krzyża byłoby daremne, bez znaczenia, a cierpienie i śmierć Jezusa pozbawione zbawczego waloru. Zmartwychwstanie – to zatem ostateczne objawienie Misterium osoby Jezusa, to źródło i cel całej Jego „historii”, centralne wydarzenie i zwieńczenie Jego odkupieńczego dzieła. Światło Zmartwychwstania oświeca wszystkie stronice Ewangelii, wszystkie słowa i czyny Jezusa. Biskup Gerard Huyghe napisał: „Marzę o takim Wyznaniu Wiary, którego pierwsze słowa głosiłyby Chrystusa zmartwychwstałego i żywego”.
Święta powszechnego braterstwa
Jeżeli święta Bożego Narodzenia przeżywamy w sposób ewidentny w kategoriach miłości i więzi rodzinnej, społecznej, nawet ogólnoludzkiej, to świętowanie Wielkanocy bywa zacieśniane do przeżyć bardziej natury indywidualnej, osobistej. Cieszymy się perspektywą osobistego zmartwychwstania i szczęścia w wieczności, niewiele myśląc o innych. Tymczasem Święta Paschalne to przeżywanie Zmartwychwstania Pana, Boga-Człowieka, wywyższonego i uwielbionego – przez Którego i w Którym jesteśmy na nowo dziećmi Ojca i zarazem wzajemnie braćmi i siostrami. Jezus w dzień przed śmiercią modlił się żarliwie, „aby wszyscy stanowili jedno”, jak On jest „jedno z Ojcem”. Umarł na krzyżu „aby rozproszone dzieci zgromadzić w jedno”. Międzyludzkie braterstwo zostało zatem uświęcone ofiarną śmiercią Chrystusa i przypieczętowane mocami Jego zmartwychwstania. W paschalnym misterium Chrystusa świętowanym w liturgii Kościoła i przy wielkanocnym rodzinnym stole słyszę zatem wyraźny apel: Niech znikną wszelkie podziały rasowe, religijne, wyznaniowe, systemowe, ekonomiczne, militarne! Niech nie będzie więcej podziału na Wschód i Zachód, Północ i Południe, na biednych i bogatych, sytych i głodnych, ciemięzców i zniewolonych, terrorystów i zabijanych! Niech zapanuje miłość powszechna i nastanie pokój na całym świecie – od krańca do krańca! Zmartwychwstanie to ŻYCIE. Wielkanoc – to Święta Życia! One zobowiązują nas do troski o każde życie. O życie człowieka i przyrody, naturalne i nadprzyrodzone, cielesne i duchowe, dopiero co poczęte i gasnące w starości, życie ludzi bliskich i nieznanych, we własnym kraju i na innym kontynencie. Zmartwychwstały Pan, Zwycięzca śmierci, zawsze Żywy, swoim Duchem wszystko Ożywiającym apeluje do naszych sumień: Nie niszcz żadnego życia, lecz je chroń, uzdrawiaj, podnoś, uszlachetniaj, ratuj, ocalaj. Złamanych okrutnym losem czy podłością ludzką podnoś w górę słowem dobrym, leczącym zadane rany, objawiającym sens wszystkiego w Zmartwychwstałym Panu. Umacniaj każdego człowieka gestem miłości. Pamiętaj o tych, co gasną z głodu i chleba im nie żałuj. Wiersz Anny Kurczab pt. „Alleluja” („Życie literackie” 1976 nr 16) brzmi jak wielkanocne orędzie papieża Franciszka:
Z wielkanocnego stołu
zrzuć wszystko…
i tak się nie potoczy
do twych stóp
ciemnoskóra matko głodnych
przez kontynenty
jak ci przesłać
poświęcony
chrupiący chleb…
- Buona Pascha „urbi et orbi”
może dzisiaj
znowu krzyż
na grobach twoich
wielkookich dzieci…
Ks. dr hab. Jerzy Grześkowiak