Hindenburg – Tannenberg – Pomnik
Propaganda
18 września 1927 roku w pobliżu wschodniopruskiej miejscowości Hohenstein (Olsztynek) odbyła się ceremonia otwarcia monumentalnej budowli – nieodparcie kojarzącego się ze średniowiecznym zamkiem Narodowego Pomnika Tannenbergu, który w przyszłości za sprawą Adolfa Hitlera miał zostać podniesiony do rangi Pomnika Rzeszy ku Chwale Poległych pod Tannenbergiem. Jego powstanie wiązało się z postacią marszałka Paula von Hindenburga, obecnego na tej uroczystości także z racji pełnionego przezeń wówczas urzędu prezydenta.
Przedsięwzięcie upamiętniało zwycięską bitwę stoczoną przez Niemców z Rosjanami na początku Wielkiej Wojny w dniach 26–30 sierpnia 1914 roku, a Hindenburg uchodził za autora tej wiktorii, za „Wyzwoliciela Wschodu”, który – czemu dano wyraz w okolicznościowym piśmie – miał wówczas ocalić Niemcy „przed zalaniem i zniszczeniem ich przez Słowiańszczyznę”. Tannenberg (Stębark) pozostał też największym zwycięstwem państw centralnych w całej wojnie, a do tego odniesionym przez Rzeszę w warunkach walki na dwa fronty, gdy pierwotnym zadaniem obrońców Prus było jedynie wytrwanie do chwili pokonania Francji. Stąd niemal wszystkie siły niemieckie skoncentrowano na zachodzie, zakładając zajęcie Paryża najpóźniej po czterdziestu dwóch dniach, by dopiero wówczas przerzucić wojska na front wschodni.
Potencjał propagandowy, jaki niosły ze sobą wydarzenia z końca sierpnia 1914 roku, oraz postać wykreowanego na ich bohatera Hindenburga, rozpoznano już w wilhelmińskich Niemczech, nie zaniedbano go w czasach Republiki Weimarskiej, a prący ku absolutnej władzy narodowi socjaliści potrafili wykorzystać w nader skuteczny sposób. Imponujący pomnik poszerzał jeszcze asortyment narzędzi propagandy. Te trzy pruskie ikony swych czasów – postać Hindenburga, bitwa pod Tannenbergiem i jej pomnik – wycisnęły głębokie piętno na propagandzie niemieckiej, wpływając tym samym na życie polityczne i losy Rzeszy, a w konsekwencji i na losy świata.
Rosjanie u granic
W sierpniu 1914 roku u wschodnich granic Niemiec stanęły dwie armie rosyjskie: 1. Niemeńska, generała Pawła Rennenkampfa, oraz 2. Narwiańska, generała Aleksandra Samsonowa. Ich zadaniem było zajęcie Prus, a następnie, wespół z tworzoną w rejonie Warszawy 9. Armią, uderzenie w kierunku Berlina. Sprostać miał im generał Maximilian von Prittwitz dysponujący jedyną 8. Armią wzmocnioną landwerą. Gdy z obawy przed okrążeniem podjął decyzję o wycofaniu się za linię Wisły, zamysł ten zszokował generała Helmuta von Moltkego – szefa sztabu generalnego – który podwładnemu zalecał aktywną obronę, a nawet atakowanie wkraczających Rosjan. Tymczasem Prittwitz zamierzał oddać bez walki kolebkę państwowości pruskiej, zatem Moltke, który osobiście wyznaczył dowodzącego, musiał działać. Przeprowadził rozmowę telefoniczną z Prittwitzem, ale ten potrafił zakomunikować jedynie poczucie klęski. Tymczasem szef sztabu kontaktował się wcześniej z dowódcami korpusów i wiedział, że sytuacja nie była beznadziejna, a morale żołnierzy wysokie. Zdymisjonował zatem Prittwitza.
Rekonstrukcję dowództwa 8. Armii rozpoczęto od mianowania nowego szefa sztabu: 22 sierpnia biorący udział w ofensywie zachodniej generał Erich Ludendorff otrzymał pismo od Moltkego, w którym czytał: „Jest szansa, że zdoła Pan uratować sytuację na wschodzie […] przy swej energii może Pan zapobiec najgorszemu”. Po naradzie z Moltkem Ludendorff wysłał rozkazy dla wojsk w Prusach: zaprzestać odwrotu, a działania osłonowe przekształcić w ofensywne – po czym wyruszył w drogę. W Hanowerze dołączył doń właśnie mianowany dowódca 8. Armii generał Paul von Hindenburg, który szczęśliwie mieszkał na trasie przejazdu pociągu wiozącego Ludendorffa, co sprzyjało jego nominacji w okolicznościach, gdy liczył się czas.
Emeryt wchodzi w rolę życia
Tymczasem Hindenburg telegram z retorycznym, jak oceniano, zapytaniem, czy obejmie dowodzenie, otrzymał dopiero w sześć godzin po powierzeniu misji szefowi jego sztabu. Odpowiedział: „Jestem gotów”, a gdy Ludendorff zreferował mu w pociągu sytuację i wydane rozkazy, zaakceptował ocenę i sposób działania podwładnego. Przystając na jego plany, miał powiedzieć: „Sam nie wiem lepiej. W imię Boże, zróbmy tak”.
Hindenburg, będąc od trzech lat generałem w stanie spoczynku, 12 sierpnia 1914 roku zadeklarował gotowość powrotu do służby, lecz dopiero krytyczna sytuacja w Prusach Wschodnich spowodowała powierzenie mu dowództwa armii. Nie zaważyły tu zdolności strategiczne, a stosowny wiek, bowiem czterdziestodziewięcioletni Ludendorff był według ówczesnych obyczajów za młody na samodzielnego wodza. Zdążył, co prawda, zabłysnąć w boju, za co jako pierwszy żołnierz Wielkiej Wojny został udekorowany osobiście przez cesarza orderem Pour le Merite, stał jednak dotąd jedynie na czele brygady, nie mógł zatem i z braku doświadczenia dowodzić niezależnie na wysokim szczeblu.
Moltke powierzył wprawdzie reprezentacyjną funkcję wodza emerytowanemu generałowi, ale to Ludendorff otrzymał „zadanie uratowania położenia na wschodzie”. Niemniej przynajmniej w jakiejś części nominacja Hindenburga mogła wynikać także z faktu, iż w roku 1898 na polecenie sztabu generalnego opracował plan ofensywnej obrony Prus Wschodnich.
Ciąg dalszy nastąpi
Jarosław Ziółkowski