Obraz św. Kazimierza w Sali Kongregacji Mariańskiej w Altötting
Patrząc na dzieło sztuki lub obraz często nie dostrzegamy istoty zawartych w nim szczegółów, nie mówiąc już o historii, która się za nimi kryje. Jedno z takich dzieł znajduje się w Sali Kongregacji Mariańskiej w miasteczku Altötting, we wschodniej części Górnej Bawarii. Z okazji obchodzonego 4 marca święta Świętego Kazimierza warto przyjrzeć się temu dziełu bliżej.
Podczas gdy w większości mediów świętowano latem 2024 r. ceremonię otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu jako kreatywne i wyjątkowe mega-show tolerancji i kosmopolityzmu, w mediach społecznościowych wiele osób dawało wyraz oburzenia nim. Dziwacznie wyuzdany pokaz z półnagimi queerowymi artystami podczas Ostatniej Wieczerzy, kult Złotego Cielca, apokaliptyczny jeździec i zbryzgana krwią Maria Antonina z odciętą głową, zszokowały publiczność. Pisano o „bardzo okultystycznym występie” i pytano, dlaczego społeczność LGBTQIA, która opowiada się za tolerancją, obraża uczucia wierzących. Podobna sytuacja miała miejsce w 2016 r. podczas otwarcia tunelu św. Gotarda. Wtedy zombie i przerażające demony wiły się po scenie tak, że wyglądało to jak okultystyczna orgia seksualna.
Hindenburg przybywa na uroczystość otwarcia pomnika w dniu 18 września 1927 roku.
Według naszej tradycji w roku 1410 hufce krzyżackie uległy rycerstwu polsko-litewskiemu pod Grunwaldem; historiografia niemiecka lokalizuje tę bitwę pod Tannenbergiem (Stębark). Niemniej w Prusach nikt przez stulecia nie zajmował się Zakonem, reprezentującym w oczach protestanckiej społeczności zdemoralizowane katolickie średniowiecze, a jeśli już, to jako symbolem uciemiężenia, które w roku 1454 spowodowało, iż ludność tych ziem zwróciła się do Kazimierza Jagiellończyka z prośbą o inkorporowanie ich do Królestwa Polskiego. Dopiero romantyzm wpisał Krzyżaków w historię Niemiec, a w dobie nacjonalizmów i wobec polsko-pruskich sporów zaczęto klęskę pod Tannenbergiem postrzegać jako „hańbę”.
Poniższy artykuł poświęcony jest postaci wybitnej dla dziejów Górnego Śląska. Zapisała się ona na kartach historii jako ambitny działacz narodowy, duszpasterz, mecenas sztuki, naukowiec, publicysta, orędownik pojednania polsko-niemieckiego na Śląsku. Z uwagi na swoją działalność społeczną i repolonizacyjną, został umieszczony na specjalnej liście gończej dla Polski (Sonderfahndungsbuch Polen), jako wróg III Rzeszy. Zamordowany w obozie koncentracyjnym KZ Dachau w 1942 r. Do końca swojego życia podnosił współwięźniów na duchu, zarówno Polaków, jak i Niemców. Warto przypomnieć o tej wybitnej postaci, tak ważnej dla Śląska i Polski, w czasie spotkań polonijnych w Dachau.
kpt. Zdzisław Broński „Uskok” (arch. IPN)
Żołnierz podziemia antykomunistycznego kpt. Zdzisław Broński „Uskok” w swoim „Pamiętniku”, pisanym od 1941 do 1949 r., opisał zdarzenie, którego prolog miał miejsce na Lubelszczyźnie podczas Powstania Styczniowego w 1863 r. Jego bohater to Kazimierz Bogdanowicz w styczniu 1863 r. sformował 500-osobowy oddział powstańczy…
„Pamiętnik” kpt. Zdzisława Brońskiego „Uskoka” został znaleziony przy jego szczątkach przez funkcjonariuszy komunistycznej bezpieki. Odnaleziony w archiwum, został później wydany przez Instytut Pamięci Narodowej. Jest to niezwykle ciekawa lektura. Przytoczmy szerszy fragment dotyczący wydarzeń z marca 1945 r.: „Gdy kalendarz wskazuje połowę marca, gdy na dworze jest noc, a wiatr niesie zimne fale spadającego dżdżu, nie chce się wychodzić z ciepłej kwatery. Błota dużego jeszcze nie ma, ale po drogach i polach rozsiadło się mnóstwo kałuż wody zmieszanej ze śniegiem. Buty przepuszczają jak szmata i podróż w taki czas – to grypa murowana. Jednak trzeba dziś przerzucić się kilka kilometrów dalej. Paru chłopców (w lepszych butach) poszło za podwodami. Czekamy na ich powrót. Któryś z pozostałych ni stąd, ni zowąd zanucił:
Z pól do pól Z jękiem kartaczy z świstem kul Rozkaz do boju wciąż nas gna. Powstańców dola, ha ha ha. Powstańcy…
Tak, słyszałem, że była to piosenka powstańców z 1864 r.! I my, w osiemdziesiąt lat później, całkiem podobnie śpiewamy. Oni mieli tyranów Moskali, a my mamy tyranów bolszewików. Niewiele się zmieniło.
Pamiętam, z jaką czcią i zaciekawieniem patrzyłem na spotykanych przed wojną weteranów Powstania Styczniowego. Widok siwowłosych, przygarbionych wiekiem postaci w granatowych uniformach przemawiał do mnie silniej niż wykłady historyczne w szkole. Albo to opowiadanie z tamtych czasów, które słyszałem od swego ojca, ojciec słyszał to znów od swego ojca, a mego dziadka. W tych terenach też powstańcy walczyli. Ukrywali się po lasach, nocą przychodzili do wsi po żywność. Po walkach widywano rannych i spotykano świeże mogiły” – pisał „Uskok”.
;„Uskok” w dalszej części pisze o wyjątkowej postaci:
„Był jeden powstaniec, który nazywał się Bogdanowicz. Miał dwadzieścia parę lat i pochodził z tych stron, z Nadrybia. Pewnego razu oddział Bogdanowicza miał potyczkę z Moskalami, w której Bogdanowicz został ranny. Ranny powstaniec począł konno uciekać, a Moskale ruszyli za nim w pościg. Koń Bogdanowicza, wierne i szlachetne zwierzę, uniosło swego pana dość daleko od pogoni w stronę wsi Zezulin. Bogdanowicz, osłabiony, postanowił zatrzymać się i opatrzyć rany. Bał się szukać pomocy u ludzi, zsiadł z konia, puścił go wolno, a sam ukrył się opodal w zaroślach leśnych. I wtedy to biedny powstaniec zapłacił drogo za przywiązanie, jakie mu okazywał jego koń. Koń nigdy swego pana nie odstępował i teraz zatrzymał się w pobliżu. Szlachetne stworzenie swoją bezmyślnością zwierzęcą zgubiło pana. Zauważyli konia ścigający Moskale i wkrótce znaleźli powstańca. Bogdanowicz nie chciał się przyznać przed siepaczami, kim jest. Czy i jak mogło mu to pomóc w uratowaniu się – nie wiadomo. Moskale przywieźli go jednak do Zezulina, spędzili chłopów i nakazali im rozpoznawać powstańca. I znów znaleźli się tacy, którzy swoją bezmyślnością – ale już ludzką – zgubili ostatecznie biedaka. Może dużo przyczynił się do tego strach przed nahajkami, ale to za słabe usprawiedliwienie. Bogdanowicza powieszono w pobliskim lesie…” – zanotował kpt. Broński.
Kazimierz Bogdanowicz – powstaniec (Wikipedia)
Bardzo ciekawa jest dalsza cześć tych wspomnień: „Opowiedziałem tę historię słuchaczom, którzy znajdowali się na kwaterze, a gdy skończyłem, zjawili się chłopcy z podwodami i z meldunkiem, że we wsi znajdują się dwaj bolszewicy. Pojawili się tutaj już wieczorem i zatrzymali się w domu niejakiego Wójcika. Dom Wójcika miał opinię nieszczególną już od dawna. Wysłałem natychmiast patrol, który przyłapał „sojuszników”. Następnie zrobiliśmy dochodzenie na miejscu, w domu Wójcika, a siebie podaliśmy jako patrol polskich władz bezpieczeństwa. Bolszewicy okazali się politrukami z sowieckiej formacji lotniczej, znajdującej się w tym terenie. Odmówili jednak wyświetlenia celu swego przybycia do Wójcika. Gdy powiedzieliśmy im, że muszą wyjawić, co ich łączy z Wójcikiem, bo Wójcik uchodzi za złodzieja, a jego córki flirtowały z Niemcami – bolszewicy „zażądali”, abyśmy udali się wraz z nimi do ich dowództwa, a tam wszystko się wyjaśni. Wówczas na uboczu przesłuchaliśmy Wójcika, podając się w dalszym ciągu za „bezpieczniaków”. (…) Politruków po rozbrojeniu dokładnie zrewidowaliśmy. Dłuższy czas nie mogli uwierzyć, że znajdują się w rękach partyzantów i bynajmniej nie swoich „sojuszników”, gdy się jednak o tym przekonali, mocno ich to załamało. Wiedzieli, że partyzanci politrukom nie folgują, tak samo jak enkawudzistom. (…) Cóż więc zrobić z takimi? Najwłaściwszą rzecz: „uziemić”. Tak postanowiliśmy. (…) Bolszewicy jechali pod eskortą na drugiej furmance. Siedzieli posępni, milczący. Że nie mieli powodów do radości w tym wypadku, to prawda, ale mnie się wydaje, że taki komunista chyba w ogóle nie może być wesołym, wylewnym, dowcipnym. On zawsze na kogoś czyha i kogoś się boi. Myśli jego z zasady są ponure. Mijamy zabudowanie przy drodze. Ktoś zapytuje, jaka to miejscowość. – Zezulin – odpowiadam. – Ach! To tutaj, ten powstaniec… – Tak! Tutaj. – Panie poruczniku, powinniśmy tych drabów załatwić tam, gdzie Moskale powiesili Bogdanowicza. Będzie to odwet – pada z paru ust propozycja. – Ze względu na spokój Zezulina powiesić ich tutaj nie możemy, ale możemy ich „ulokować” w inny sposób. Pod ziemią, tak by ich nie odnaleziono – odpowiedziałem. Po chwili zatrzymaliśmy przy leśnych zaroślach. Chłopcy bez rozkazów krzątali się szybko i z ochotą. Znalazł się szpadel. Przygotowano dół. Ustawiono „sojuszników”. Ogłoszono im wyrok. „Znaju, szto nie winowat” odpowiedzieli po swojemu i chcieli mówić coś dalej, ale rozległa się komenda „Pal” i zlewające się ze sobą dwie długie serie zagłuszyły wszystko. Po dzień dzisiejszy nie wiem, czy mi się wtedy wydało, czy też rzeczywiście po seriach ktoś krzyknął, i to paru głosami naraz: „Za powstańca Bogdanowicza!” – pisał „Uskok”.
26-letni Kazimierz Bogdanowicz herbu „Łada” przed śmiercią napisał w liście: „Żegnam Was, kochajcie milion razy mocniej naszą Ojczyznę Polskę, niżeli ja ją kochałem… Żegnam Was. Wasz syn, brat, sługa Kazimierz”. Odrzucił upokarzającą prośbę o łaskę cara. Jego szczątki po ekshumacji spoczywają od 1916 r. w zbiorowej mogile powstańczej na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie. 37-letni kpt. Zdzisław Broński „Uskok”, legendarny partyzant, tropiony na Lubelszczyźnie przez bezpiekę, ukrywał się w zamaskowanym bunkrze pod stodołą we wsi Dąbrówka koło Łęcznej. 21 maja 1949 r. osaczony przez 150-osobową grupę operacyjną złożoną z ubeków, milicjantów i Korpusu Bezpieczeństwa Publicznego, nie chciał się poddać i popełnił samobójstwo, rozrywając się granatem. Jego rozszarpane ciało zabrała bezpieka w nieznane do dziś miejsce.
W czerwcu 2018 r., w czasie prac prowadzonych w Dąbrówce przez Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN, w okolicach bunkra odnaleziono fragmenty jego szczątków, a w październiku w Pałacu Prezydenckim wręczono synowi „Uskoka” notę identyfikacyjną o odnalezieniu ojca.
Chwała bohaterom!
Jarosław Wróblewski
Przeglądarki internetowe domyślnie dopuszczają umieszczanie plików „cookies/ciasteczek”, czyli informacji zapisywanych na urządzeniach „komputerowych” użytkowników.
Ustawienia przeglądarek internetowych mogą zostać zmienione tak, aby blokować automatyczną obsługę plików „cookies/ciasteczek” lub informować o próbach ich każdorazowego przesłania do urządzenia wykorzystywanego przez użytkownika. W celu skonfigurowania opcji swojego urządzenia w zakresie wyrażenia zgody na zapisywanie plików cookies oraz określenia zakresu zapisywanych cookies możesz zmienić ustawienia wykorzystywanej przez Ciebie przeglądarki internetowej. O zarządzaniu plikami Cookies w poszczególnych przeglądarkach można znaleźć informacje na stronach:
• Internet Explorer: http://support.microsoft.com/kb/196955/pl
• Firefox: http://support.mozilla.org/pl/kb/ciasteczka
• Chrome: http://support.google.com/chrome/bin/answer.py?hl=pl&answer=95647
• Opera: http://help.opera.com/Linux/12.10/pl/cookies.html
• Safari: http://support.apple.com/kb/HT1677?viewlocale=pl_PL&locale=pl_PL
W ramach naszych stron i serwisów internetowych wykorzystujemy następujące rodzaje plików cookies:
a) pliki cookies przechowujące identyfikator sesji, który jest niezbędny do przechowania informacji o fakcie bycia zalogowanym w serwisie lub wypełnienia formularza;
b) count – cookie służące do zliczania ilości odwiedzin na stronie;
c) NID, PREF – Google Maps dostarczający interaktywne rozwiązania w zakresie map, które umożliwia podmiotom publikującym treści na dołączanie do ich stron dopasowanych do sytuacji interaktywnych map,
d) Cookie Google Analytics;
e) cookie dotyczące ustawień okna przeglądarki;
W przypadku, gdy użytkownik nie dokonana zmiany domyślnych ustawień przeglądarki internetowej w zakresie ustawień cookies, pliki te będą zamieszczone w urządzeniu końcowym użytkownika. Wyłączenie lub zmiana domyślnych ustawień plików cookies może spowodować utrudnienia w korzystaniu z niektórych naszych stron i serwisów internetowych.