Pierwsze kroki MAMY
czyli jak urodzić dziecko i nie zwariować na emigracji
Ręce aż rwą się do pisania. Jednak na wstępie muszę przyznać, że gdybym ten sam tekst chciała napisać rok wcześniej... nie powstałby. Od niespełna 7 miesięcy jestem mamą, ale nie na tym będę się skupiać. Przyglądając się moim koleżankom w Polsce i Niemczech, nie zdawałam sobie sprawy, że zajmowanie się noworodkiem, a potem niemowlakiem ma także ciemniejsze strony. Brzmi złowieszczo. Nie jest aż tak źle, ale do tematu trzeba podejść z nieco chłodnym spojrzeniem i czasem z przymrużeniem oka.
NIE WIESZ? Sprawdź w internecie
Problemy ze zrozumieniem swojego pierwszego dziecka na początku ma niemal każda z mam. Mówię tutaj o obserwacji zachowań malucha, rozróżnianiu płaczu i dziwnych, czasem groźnie brzmiących odgłosów. Większość z nas szuka porad u swoich mam, babć, sióstr, koleżanek, w czasopismach dla matek, książkach i wreszcie w internecie. Nie zapomnę sytuacji, kiedy to zaczęłam się zastanawiać, dlaczego moja córa „chrapie” przez sen. No cóż, myślałam, że takie odgłosy wydają tylko dorośli ludzie. Oczywiście zaczęłam szukać odpowiedzi w sieci. Kiedy na kolejnej ze stron poradnika internetowego przeczytałam, że może to być bezdech niemowlęcy, który prowadzić może nawet do zatrzymania oddechu, przestałam czytać tego typu strony internetowe. To źródło informacji należy traktować bardzo rozważnie, gdyż w pierwszych miesiącach po porodzie nasze hormony jeszcze buzują i każda negatywna informacja trafia do nas ze zdwojoną siłą. Internet to jednak pożyteczna machina. Bardzo dobrym źródłem informacji są różnego rodzaju blogi. Wiele mam, ojców, lekarzy czy położnych prowadzi takie w sieci. To idealne i sprawdzone „na czyjejś skórze” źródło, ale – zaznaczam – doraźne. Moim zdaniem należy się bronić przed nadmiarem informacji. W dobie społeczeństw informacyjnych musimy dbać o syntezę i oprócz czytania, rozmów i słuchania rad zdać się na intuicję i uwierzyć w siebie.
JĘZYK NIEMOWLĘCY – sprawa międzynarodowa
À propos języka, jakim posługuje się maluch… To przede wszystkim płacz. Sama byłam zdziwiona, kiedy do 4 miesiąca życia córy byłam budzona jedynie płaczem. Pierwszy dźwięk po przebudzeniu to płacz. Teraz, kiedy sytuacja się ustabilizowała, mogę spojrzeć na to z pewnej perspektywy. W jaki inny sposób noworodek ma komunikować się ze światem? Jedynie płaczem i mową ciała. Niemowlak to już inna historia, zaczynają się gugania, piszczenia, bzyczenia i świat mamy staje się ubarwiony. Ja zdałam sobie z tego sprawę po 6 miesiącach życia córy. A potwierdzenie swoich słów znalazłam w książce, którą z czystym sumieniem mogę polecić każdej początkującej mamie, Tracy Hogg i Melindy Blau „Język niemowląt”. I tytuł w wersji niemieckiej, dla Polek, które lepiej odnajdują się w języku niemieckim (a znam i takie) „Babyflüsterer: Lernen Sie die Sprache Ihres Kindes verstehen”. Na niemieckim i amerykańskim rynku wydawniczym ta pozycja była swego czasu bestsellerem. To nie jest zwykły poradnik. To książka o każdej z nas i do każdej z nas. Główna autorka Tracy Hogg, zwana także „zaklinaczką dzieci” rozmawia tak naprawdę ze swoją czytelniczką. Mnie ta książka dodała luzu. Choć tak jak już wcześniej wspomniałam, każdą radę czy metodę trzeba dostosować do siebie. Tracy często zachęca do zapisywania sobie wielu informacji związanych z karmieniem, snem dziecka itp. Dla osób, które nie są systematyczne, takich jak ja, może to być kłopotliwe. Tę pozycję polecam jako lek na frustrację i niepewność w pierwszych miesiącach „matkowania”.
POŁOŻNA – niemiecki dar
Będąc w ciąży – a potem po porodzie – nie czytałam żadnych poradników. Poza tym wyżej wymienionym. Bardzo dużo rozmawiałam z koleżankami i przyjaciółkami, które niedawno zostały mamami. W szczególności z tymi, które poznałam w Niemczech. Nie chodziło tutaj wyłącznie o porady, ale o zwykłą rozmowę. No i o odnalezienie się nie tylko w nowej roli, ale i w obcym kraju, gdzie wszystko inaczej się nazywa i inaczej funkcjonuje. Rodzicielstwo poza granicami kraju ma swoje plusy. W Niemczech jest to szeroko dostępna i bezpłatna opieka medyczna oraz socjalna dla matek i dzieci. Jednak są wspólne mianowniki dla wszystkich matek na emigracji: ten czas, kiedy mąż czy partner wychodzi do pracy, a my zostajemy same. Nieważne jak bardzo ojciec dziecka wspiera matkę, zazwyczaj on pracuje, a ona jest zdana na siebie. Dochodzi dodatkowy stres. Czy aby na pewno poradzę sobie u lekarza? Jak nazywał się po niemiecku otulacz? Jak powiedzieć po niemiecku, że dziecko nie chce się dobrze przyssać? Wtedy jako ratunek jawi się instytucja położnej. W Niemczech ta kwestia jest świetnie rozwiązana. Położna przez pierwsze miesiące życia dziecka jest praktycznie na każdy telefon matki. Oczywiście jest to uzależnione od kasy chorych, do której należymy. Jeśli nie znamy dobrze języka niemieckiego, warto poszukać położnej znającej język, którym porozumiewamy się komunikatywnie i komfortowo się w nim czujemy. Jedno jest pewne. Nawet jeśli jesteśmy czasem tak sfrustrowane, że chciałybyśmy uciec i nie wrócić, to z każdym dniem będziemy coraz pewniejsze swojej roli. Życiowej roli – matki.
Sylwia Cieplak