Haczyki – w prawie pracy - część I
W poszukiwaniu możliwości zarobku w Niemczech, a przede wszystkim w Monachium, mamy wiele możliwości do nawiązania współpracy.
Jedną z form współpracy jest zawiązanie zwykłej umowy cywilnoprawnej ze zleceniodawcą. Cechą charakterystyczną takiej umowy jest fakt, że z naszym zleceniodawcą jesteśmy praktycznie na jednym poziomie. Oznacza to, że i on – zleceniodawca – i my – zleceniobiorcy – współpracujemy na tych samych, równych zasadach. Dlatego bardzo korzystnym rozwiązaniem jest zawarcie umowy o pracę, dzięki której jesteśmy praktycznie całkowicie zabezpieczeni, jeśli chodzi o sferę finansową. Będąc zatrudnionymi na umowę o pracę, nie musimy troszczyć się ani o ubezpieczenie, ani o kwestie wynagrodzenia podczas choroby, możemy swobodnie udać się na urlop, a co miesiąc otrzymamy to samo wynagrodzenie.
Zaleta umowy o pracę
Bycie zatrudnionym przez pracodawcę wiąże się z wszelkimi zaletami. Nie tylko mamy regularne wpływy, ale również jesteśmy zabezpieczeni, jeśli chodzi o chorobę, urlop, wypadek przy pracy czy spowodowanie szkody u pracodawcy. Wynika to z tego, że prawo pracy w Niemczech w sposób bardzo szeroki chroni prawa pracowników. A zatem, gdy jesteśmy zatrudnieni na umowę o pracę na czas nieokreślony, można przyjąć, że jesteśmy po „wygranej” stronie. Nawet gdy współpraca z naszym pracodawcą układa się w sposób zadowalający, musimy jednak pamiętać, że pracodawca może niestety starać się te rygorystyczne przepisy dotyczące ochrony praw pracowników ominąć. W tym oraz następnym artykule zostaną przedstawione pewne „haczyki”, dzięki którym pracodawca może spróbować obejść przepisy chroniące nasze prawa.
Pierwszy haczyk – podpisywanie Aufhebungsvertragu (umowy kończącej stosunek pracy)
W zakładach zatrudniających dziesięciu lub więcej pracowników jesteśmy z góry na wygranej pozycji. Dzieje się tak dlatego, że prawo niemieckie ochrania w sposób bardzo szeroki prawa pracowników. Do takich przedsiębiorstw zaliczane są właśnie zakłady pracy zatrudniające więcej niż dziesięciu pracowników. Oznacza to, że pracodawca nie może wypowiedzieć umowy o pracę w trybie zwykłym „ot, tak sobie”. Pracodawca, by móc rozwiązać umowę o pracę z pracownikiem, musi mieć do tego ważny powód. Ten ważny powód musi również faktycznie zaistnieć, co sprawia, że rozwiązanie stosunku pracy w trybie zwykłym jest dla pracodawcy często bardzo trudne do przeforsowania w sądzie. Jest to jedna z najmocniejszych kart, którą mamy jako pracownicy.
Niestety, może zdarzyć się tak, że pracodawca będzie chciał dać nam do podpisu pewne oświadczenia, twierdząc, że „musi uzupełnić akta” lub że jest to tylko „zwykła formalność”. Do sytuacji takiej dochodzi często wówczas, gdy pracodawca chce zakończyć z nami współpracę, a nie może wypowiedzieć umowy o pracę w trybie zwykłym. Nie możemy wykluczyć, że podpisane oświadczenie, które pracodawca chce od nas otrzymać, może być tzw. umową kończącą stosunek pracy (Aufhebungsvertrag). Jeżeli taką umowę podpiszemy, spowoduje to, że nasza umowa o pracę zostanie zakończona na warunkach przedstawionych w podsuniętej nam umowie. Podpisywanie takiego oświadczenia jest zatem bardzo niekorzystne dla pracownika, zwłaszcza w firmach zatrudniających dziesięciu lub więcej pracowników. Podpisując takie oświadczenie, rezygnujemy w całości z naszych praw dotyczących ochrony stosunku pracy. Dlatego nie trzeba wiele przekonywać, aby odmówić podpisania takiego oświadczenia, tym bardziej że podpisując taki Aufhebungsvertrag nasz wniosek o wypłatę zasiłku dla bezrobotnych (Arbeitslosengeld I) zostanie w stu procentach odrzucony. Tak więc nie dość, że stracimy naszą pracę, to stracimy również możliwości do obrony, a w dalszej perspektywie wniosek o zasiłek dla bezrobotnych zostanie odrzucony.
Drugi haczyk – podpisanie Abgeltungspauschale (ryczałtowa zapłata)
Innym oświadczeniem, jakie pracodawca w takiej sytuacji chciałby dać nam do podpisu, może być tzw. Abgeltungspauschale. Oznacza to, że pracodawca zobowiązuje się do zapłaty pewnej sumy, a my, podpisując to oświadczenie, rezygnujemy z dalszych roszczeń – na przykład z wynagrodzenia za urlop czy z zaległej pensji. Skutkiem jednego takiego podpisu jest utrata możliwości występowania z jakimikolwiek roszczeniami finansowymi. W takim przypadku trudno będzie w sądzie o cokolwiek wnioskować. Dlatego najważniejszą kwestią jest to, aby nie podpisywać nic, co pracodawca daje nam do podpisu. Jest to z pewnością coś oczywistego, ponieważ w Polsce nikt nie podpisałby takiego oświadczenia, wiedząc, co się za tym kryje. Natomiast w Niemczech nie każdy posiada taką znajomość języka niemieckiego, aby samemu móc ocenić treść danego oświadczenia. Dlatego musimy mieć mimo wszystko siłę, by odmówić pracodawcy podpisywania jakichkolwiek oświadczeń, ponieważ ryzyko, że zrezygnujemy w ten sposób z jakichkolwiek swoich praw, jest zbyt duże. A tłumaczenie w sądzie, że „nie znaliśmy niemieckiego” lub że „pracodawca obiecał nam coś innego” jest bezzasadne i zostanie odrzucone.
W następnym numerze: trzeci, czwarty i piąty haczyk – wypowiedzenie, terminy prekluzyjne oraz nadgodziny.
Rechtsanwalt Maciej Pazur LL.M.
Trappentreustr. 42
80339 München
Tel. 089/ 307 86 768
Mobil: 017677225482
Fax: 089/ 999 36 249
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
www.kanzlei-pazur.de